poniedziałek, 2 stycznia 2017

Rozdział 32

*Brennan*

Następnego dnia, z samego rana udałem się do domu Hudsonów z najnowszymi wiadomościami.
- Słuchajcie mam dwie wiadomości! Jedna zła, druga dobra. Którą najpierw? – wydyszałem, opierając się o futrynę w kuchni.
- Tą złą. – odezwała się Savannah.
- Tylko się nie zdenerwuj. Alex się źle czuł i w nocy miał płukanie żołądka. Teraz jest już w domu i mu lepiej. Prawdopodobnie to przez zmieszanie narkotyków i leków na depresję. – oznajmiłem.
- Co? Alex i narkotyki? Niemożliwe… - prychnęła.
- Ale to prawda. Matka go doprowadziła do takiego stanu, zamykając go w pokoju. – wytłumaczyłem jej.
- A ta druga wiadomość? – wtrącił Brandon.
- Alex za dwa miesiące bierze ślub. – podałem chłopakowi gazetę.
- Co!? Przecież on już ma żonę! – Savannah oburzyła się.
- Co!? – byłem bardziej zaskoczony niż ona. Flaggy ma żonę, a bierze ślub z inną?
- No… Od niedawna ją ma. – zaczęła się wykręcać.
- Czekaj, czekaj. Ty jesteś żoną Alexa! – krzyknąłem, aż Brandon oderwał wzrok od gazety.
- Ugh… Widzę, że dłużej tego nie ukryję. Tak, jestem żoną Alexa. – wyznała.
- I nic mi nie powiedziałaś? Jestem twoim bratem i powinienem wiedzieć. – odezwał się Brandon.
- To było wtedy, gdy tak bardzo Ci przeszkadzało to, że się z nim zadaję. Groziłeś mu śmiercią, więc wcześniej nic nie mówiłam… - spuściła głowę.
- Przepraszam. Nie wiedziałem, że to uczucie jest takie silne. Ale teraz, gdy się dowiedziałem, to gratuluję Ci i życzę jak najlepiej. – przytulił ją.
- Ja również. – dołączyłem się do uścisku. – I mam nadzieję, że Alex jakoś odkręci tą sprawę z drugim ślubem.

Popołudniu odwiedził nas Eian, któremu od razu sprzedałem najnowsze wiadomości.
- Ja nie wierzę. Ale z Flagstada flirciarz. – zaśmiał się. – A tak w ogóle to pisał dziś do mnie. Chciał się spotkać, ale jego mamuśka zatrzasnęła mi drzwi przed nosem. Zupełnie nie wiem o co jej chodzi. Przecież nie porwę Alexa.
- Matka zabroniła mu kontaktu z nami ze względu na Savannah. Nie chce aby przez nią Alex się rozmyślił… - odparłem, choć byłem pewien, że on, nawet nie znając nas, nie chciałby tego ślubu.
- O czym rozmawiacie? – Brandon usiadł obok mnie.
- O Alexie. Biedaczek… - odpowiedział mu Eian.
- Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Być może w końcu zrozumie, że już dawno powinien odciąć się od mamy i usamodzielnić. – skitował mój ukochany.
- Racja. – przytaknąłem mu i mocno go objąłem. - Dobrze, że mnie nikt nie zmusza do ślubu z kobietą. – dodałem, na co chłopacy parsknęli śmiechem.  Ja wiem jak rozluźnić atmosferę.

Późnym wieczorem udaliśmy się z Brandonkiem do jego sypialni. Położyliśmy się obok siebie i szeptaliśmy sobie czułe słówka.
- A pomyślałeś, jak to będzie, gdy weźmiemy ślub? Gdzie zamieszkamy? Czyje nazwisko weźmiemy? – zagadnąłem.
- Zamieszkamy tutaj, bo wiesz doskonale co ostatnio powiedział nam Tyler… Nie chce takiej pary pod dachem, a po za tym, ta jego dziewczyna jest taka nietolerancyjna, że raz dwa by go rzuciła. – odparł. – A co do nazwiska, jak wolisz. Ja się dostosuję.
- Jesteś kochany, że chcesz dla mnie zrezygnować z bycia Hudsonem… Ale jednak wezmę twoje nazwisko. Chcę się odciąć od przeszłości i zacząć od nowa, z Tobą. – pocałowałem go czule.
- No to wszystkie wątpliwości rozwiane. Teraz tylko zaczekać do wyznaczonego terminu ślubu w kapliczce i urządzić wesele marzeń u nas w ogrodzie. – odgarnął włosy opadające mi na oczy i ucałował.
Cieszę się, że tak to się ułożyło. Brandon jest najwspanialszy na  świecie. Jestem szczęściarzem, że go mam.

------------------------------------
Kto jeszcze świętuje Nowy Rok? Bo ja już nie. Właśnie zaczynam pierwsze zajęcia po wolnym.
Miłego dnia tym co tak jak ja się uczą lub pracują oraz tym co jeszcze odpoczywają :)
Do napisania za tydzień <3

1 komentarz:

  1. Taki słodziutki ten rozdział... No i Brennan - mój ulubiony :)
    Myślę, że oni powinni wybrać się do domu Flaggy'ego wszyscy i pogadać z szanowną mamą...
    Pozdrawiam i czekam co dalej.

    OdpowiedzUsuń