poniedziałek, 25 lipca 2016

Rozdział 9

*Brandon*

Ross, jako dobry kumpel, przyniósł wiśniówkę.
- Opowiadaj, co u Ciebie.- zagadał.
- Ah, wiele się zmieniło. Zatrudniliśmy nowych ludzi do The Heirs, nagrywamy nową EP-kę... A tak prywatnie, to chyba się zakochałem... - westchnąłem na samą myśl o Benko.
- To świetnie. Opowiedz coś więcej. - blondyn zaciekawiony przysiadł się bliżej.
- Osoba ta jest cudowna... Perfekcyjna, utalentowana... Ma takie cudne oczy, milusie włosy i kuszące usta... Mój ideał... - rozgadałem się.
- A to on? Czy ona? - dopytał. Zwierzyłem mu się kiedyś ze swoich odczuć, więc nie zszokowało mnie to pytanie.
- On. - ściszonym głosem zdradziłem mu na ucho.
- A znam go?
- Yhy. Dziś go poznałeś.
- Bre... - zaczął mówić imię.
- Tak. - przerwałem mu. Nie chciałem, by Bren poznał prawdę tak szybko. Nie chciałem go przestraszyć.

Czas mijał szybko. Brennan usnął na moim ramieniu po dwóch kieliszkach, a Eian po trzech. Sav wcisnęła się na fotel obok Alexa, ale nie odpuszczała. We czwórkę opróżniliśmy butelkę do końca.
- Myślę, że na nas już pora. - oznajmiłem i delikatnie budząc chłopaków, wstałem z kanapy.
- Nie zostaniecie jeszcze trochę? - spytał Ross.
- Ja tam chętnie. Nie mam ochoty jechać z pijanym Brennanem samochodem. - odezwała się Savannah.
- To dobry pomysł. - poparł ją Alex.
- Możecie przenocować tutaj. Mama Stormie pewnie nie będzie o to zła. - zapewnił nas Lynch i poszedł do kuchni.
Zostaliśmy sami, ale nie na długo. Ryland wrócił z ogródka i rzucił okiem w moją stronę, a później zerknął na Savkę, która celowo wskoczyła do Flagstada na kolana i zaczęła go całować. Mina RyRy'ego była bezcenna. Moja siostra by jeszcze bardziej go podirytować, usiadła na gitarzystę okrakiem i nie przerywając pocałunków, włożyła ręce pod jego bluzkę.
- Nie tutaj. - szepnął do niej, gdy chciała ściągnąć z niego koszulkę.
- Ale Lexiu... Nie bądź taki... - poczochrała go po włosach i znów wpiła w jego usta.
Ry nie mógł na to patrzeć, więc rzucił krótkie 'Cześć Brandon' i zniknął na schodach.
Zapowiada się interesujący wieczór i ciekawa noc w domu Lynchów...

poniedziałek, 18 lipca 2016

Rozdział 8

*Eian*

Weszliśmy do domu naszych klientów.
- Dzień dobry. - średniego wzrostu brunetka otworzyła nam drzwi. - Zapraszam do środka. Narzeczony zaraz przyjdzie. - oznajmiła i zaprowadziła do salonu.
Bogaty wystrój, idealny porządek... No, no, no... Były Savannah nieźle się z rodzinką urządził. Gdyby tylko coś wynieść, sprzedać i się naćpać...
- Au! Puszczaj mnie Ty s****o!  - usłyszałem nagle krzyk i zobaczyłem jak Sav ciągnie tę dziewczynę za włosy.
Razem z Alexem szybko zareagowaliśmy i osiągnęliśmy Sav.
- Co w Ciebie wstąpiło siostra? - spytał roześmiany Brandon i schował telefon do kieszeni. Jak zwykle nagrywa najlepsze sceny.
- Ona mnie obraziła! A... A... Po za tym zabrała mi Rylanda i jego miłość! - Hudson zrobiła smutną minę, pociągnęła kilka razy nosem i wtuliła głowę w Alexa.
- Tłumaczyłem Ci chyba ze sto razy, że Ry nigdy Cię nie kochał. - Brandon był poirytowany zachowaniem siostry. W sumie mu się nie dziwię. Przez ten incydent możemy stracić klientów.
- Przepraszam. Będę już grzeczna. - Savka zrobiła minę zbitego szczeniaka i schowała twarz pod bluzą Flagstada. Chyba szykuje się miedzy nimi jakiś romansik...

Chwilę później w salonie zjawił się przyszły pan młody.
- Ryland Lynch. - przedstawił się i podał każdemu z nas rękę. - A my już się znamy. - spojrzał na Sav i wyminął ją. - Więc, przyszliście w sprawie ustaleniu repertuaru na nasze wesele... - objął swoją narzeczoną.
- Tak. - Brandon rozsiadł się wygodniej, a Brennan obok niego.
- Proponuję abyście zagrali swoje własne piosenki plus te popularne ostatnio. - odezwała się Daisy (bynajmniej tak mi ją przedstawiono).
- Myślę, że jednak zrezygnujemy. - Savannah wtrąciła się do rozmowy.
- Nie słuchajcie jej. Ma dziś gorszy dzień. - Alex próbował załagodzić sytuację.
- To oczywiste, że wystąpimy z takim repertuarem. - dodał Bren i uśmiechnął się głupkowato.
- Skoro repertuar już ustalony, porozmawiajmy o wypłacie. - w końcu zabrałem głos.
- Proponuję po dwieście pięćdziesiąt dolarów na osobę za całą noc. - odparł Ryland.
- A te dwieście pięćdziesiąt to miałeś na myśli tylko napiwek? - dopytałem.
- A nie da się po na przykład trzysta? - Brandon zaczął się targować.
- Ja tam nawet za tysiąc na osobę nie wystąpię. - Sav zrobiła nadąsaną minę.
- Dwieście pięćdziesiąt i ani centa więcej. – ten cały Ryland był bardzo stanowczy.
- Nie zrobisz wyjątku dla swojego dawnego kumpla i byłej dziewczyny? Pięćset? – Hudson podjął dalszą próbę targowania.
- Hmm… Trzysta pięćdziesiąt i nie więcej. – Lynch założył nogę na nogę i dumnie uniósł głowę.
- Ry, nie bądź już taki. Daj im po te pięćset dolarów na osobę i tyle. – Daisy stanęła po naszej stronie i chwała jej za to.
- Nie. Zostajemy przy mojej propozycji. – spojrzał na nas, a następnie dodał ściszonym głosem do narzeczonej. – Nie powinniśmy się tak rozrzucać.
- Ale mówiłeś, że masz tyyyylllleeee kaaasyyy… - zatoczyła w powietrzu rękoma ogromny okrąg. - …że urządzimy ślub moich marzeń... – popatrzała na niego ze smutkiem.
- No mówiłem, ale taka suma pieniędzy na tak marny zespół… Może znajdziemy lepszy? – zaoferował jej.
- Nie. Ja chcę The Heirs. Ich nowe piosenki są takie fajne, że słuchałabym ich na okrągło...
- Yh… No zgoda. Pięćset dolarów na osobę i The Heirs na naszym weselu. – poddał się.
- Cieszę się, że doszliście do porozumienia, ale z góry uprzedzam, że nie mam zamiaru tam wystąpić. – Savannah, jak zwykle z resztą, musiała dodać coś od siebie. – Alex idziemy. – chwyciła go za dłoń i ruszyła do wyjścia.
- Sav Hudson! Jak dobrze Cię widzieć. – wysoki blondyn, który akurat przyszedł z kuchni, zawołał za nią. – Tyle czasu Cię nie widziałem… Może zostaniecie z zespołem na kolację i porozmawiamy?
- Pewnie Ross. – uśmiechnęła się do niego. – Ale mam jeden warunek. Ta dwójka… - wskazała na Rylanda i Daisy. – Wychodzi.
- Okay. A teraz przepraszam Was na chwilę. Muszę pogonić młodego do roboty. Ogródek sam się nie uprzątnie. – Ross zaśmiał się. – I przynieść dobrą wiśniówkę. - dodał.

------------------------------
Siemka!
Tu Wiki R5er - nadal o Was pamiętam.
Zgodnie z obietnicą - jest Ross!
Jeśli ktoś lubi Daisy Guttridge (która tu jest tylko gościnnie) zapraszam na 'Take Me There'.
Pozdrawiam i życzę udanego wypoczynku!

poniedziałek, 11 lipca 2016

LBA

Witajcie serdecznie po raz drugi w dniu dzisiejszym.

Otrzymałam nominację do LBA od Rikeroholic z bloga 'Young and homeless' za co dziękuję z całego serca <3

 A oto pytania:
1. Blogi o jakiej tematyce/z jakim wątkiem najbardziej lubicie czytać?
Ja najbardziej lubię czytać blogi, które są mieszanką romansu i dramatu lub posiadają wątek homoseksualny.
2. Jakich wątków w fanfiction nie lubicie?
Ja osobiście nie lubię wątków 'przyjaźń -> miłość -> ślub (-> dziecko)'. To takie oklepane.
3. Na co zwracacie uwagę w pierwszej kolejności, gdy wchodzicie na jakiegoś bloga?
Zazwyczaj na styl wypowiedzi, czasami na wygląd.
4. Wolicie czytać długie czy krótkie historie? Ile maksymalnie rozdziałów powinien mieć waszym zdaniem blog, by nie zanudzić?
Trudne pytanie. Lubię i długie i krótkie historie, ale bardziej te drugie (bo w tych dłuuuugich to często jest w kółko ten sam wątek). Maksymalna liczba rozdziałów - hmm... Jeśli ma ciekawą fabułę to może do około 40 - 50, ale taki optymalny to 20 - 30.
5. Jak lubicie spędzać wolny czas?
Pisząc fanfiction i słuchając muzyki.
6. Jaki jest wasz wymarzony zawód?
Karawaniarz ;) A tak serio to może fotograf lub pisarz.
7. Jakie jest wasze ulubione zwierzę?
Kot. Chociaż lemury i lisy też są urocze ;) [Rikeroholic wie o czym myślę ;)]
8. Wolałybyście nie mieć przez cały tydzień prądu czy wody?
Zdecydowanie wody - zawsze można kupić w sklepie butelkową, a prądu już nie.
9. Co byście robiły gdybyście nie miały przez cały dzień wody/ prądu?
Wprosiłabym się do koleżanki pod pretekstem 'Dawno Cię nie widziałam...' i miło spędziła z nią dzień.
10. Czy jest jakaś książka, która Wam się nie podobała, przeczytanie jej było dla Was męczarnią i stanowczo byście jej nie polecały?
Zdecydowanie "Krzyżacy" H. Sienkiewicza. Przeczytałam chyba tylko z 30 stron.
11. Czy waszym zdaniem wiek świadczy o inteligencji?
Wg mnie nie. Niektórzy szybciej się uczą, lepiej zapamiętują, a inni później. Czasami nawet ktoś młodszy od nas może nas zaskoczyć większą wiedzą na jakiś temat.

Ja nominuję:
* Tinsley 'Trust Me'
* Zakręconą Pozytywnie 'Wszystko zaczyna się od nowa'
* Księżycową 'The story of our love'

Pytania dla Was:
1. Dlaczego zdecydowaliście się na taką tematykę bloga?
2. Wolicie pobierać muzykę z internetu (MP3) czy kupować płyty (CD)?
3. Wolicie oglądać filmy w kinie czy w domu?
4. Bez czego nie jesteście w stanie wyjść z domu?
5. Czy macie jakieś fobie?
6. Wolicie papierową wersję książki czy mobilną (np. na tablecie)?
7. Co najbardziej cenisz sobie w ludziach?
8. Czy macie swój wzór do naśladowania (rodzice, przyjaciele, idole)? Jeśli tak to kto?
9. Czy uważacie, że jeśli ktoś jest bogatszy od innych jest lepszy?
10. Co byście zrobili gdybyście wygrali kilka/kilkanaście milionów w totolotka?
11. Czy jest jakieś miejsce na ziemi, które bardzo byście chcieli zobaczyć?

To wszystko na dziś. Zapraszam na nowy rozdział pod spodem.
-----> Rozdział 7 <-----
Pozdrowionka :*

Rozdział 7

*Brennan*

Następnego ranka, wystroiłem się jak nigdy i wybrałem się do Brandona.  Chciałem go zobaczyć, pobyć z nim sam na sam.
- O, Brennan. - Hudson był zdziwiony moim widokiem. - Mieliśmy się spotkać dopiero o piętnastej.
- Wiem, ale chciałem pokazać Ci kilka moich tekstów. Odkopałem je wczoraj na strychu. Mogę wejść? - wskazałem wzrokiem na pomieszczenie.
- Pewnie. Pójdziemy do mnie. - chwycił mnie za dłoń i pociągnął do swojego pokoju.
Byłem zachwycony. Miłość mojego życia złapała mnie za rękę. Chciałbym by trwało to wiecznie.
- Siadaj. - usiadł na łóżku i poklepał wolne miejsce obok.
Usiadłem ostrożnie i spojrzałem na Brandona. Wyciągnąłem z kieszeni stare, pomięte kartki i podałem je chłopakowi. Przeczytał je uważnie.
- To jest genialne Bren. - oznajmił w końcu. - Napiszesz coś jeszcze? Moglibyśmy współpracować...
- Pisać z Tobą piosenki? Tak, tak, tak! - uściskałem go mocno. Poczułem zapach jego perfum, dotknąłem jego włosów... Spełnienie marzeń.

Chwilę po piętnastej Savannah weszła do pokoju.
- Alex i Eian już są. Możemy iść poznać tę parę. – oznajmiła i ruszyła z powrotem do salonu.
Brandon uśmiechnął się do mnie i wstał z łóżka. Zeszliśmy po kilku stopniach, opuściliśmy willę Hudsonów i samochodem chłopaka ruszyliśmy na spotkanie z klientami.

- Już jesteśmy. – oznajmił Brandon i zaparkował auto na podjeździe przed domem.
- Co? The Labrador Street siedemnaście tysięcy pięćset? – spytała zaskoczona Savannah. – Mamy grać na weselu mojego byłego? – spojrzała morderczym wzrokiem na brata,
- No sorry, ale każda okazja do zarobienia jest na wagę złota. – chłopak uniósł ręce w geście obronnym, a następnie podszedł do drzwi i zapukał.
Zapowiada się interesujące popołudnie…

--------------------------------------
Witajcie serdecznie!
3.07. - tego dnia ukazał się nowy One Shot właśnie z Brennanem i Brandonem.
Kto nie czytał to zapraszam: http://r5-oneshoty.blogspot.com/2016/07/one-shot-bez-ciebie.html
Uwaga, uwaga! W następnym rozdziale (na samym końcu) pojawi się Ross Lynch! Kto się cieszy?
Pozdrowionka ;)

poniedziałek, 4 lipca 2016

Rozdział 6

*Alex*

Próba z The Heirs trwała, a ja nie potrafiłem oderwać wzroku od Savannah. Brandon nic nie mówił, że ma tak śliczną siostrę.
- Chcesz wody? - spytała Sav, wyciągając mu mnie rękę z butelką wody.
- Yhy. - nie potrafiłem się wysłowić.
Ona jest taka piękna... Ale nie mogę, nie mogę jej mieć. Czemu muszę być taki stary? Czemu musi dzielić nas te cholerne sześć lat?
Wziąłem od niej wodę, odkręciłem ją i upiłem łyk.
- Dzięki. - postawiłem butelkę miedzy sobą a dziewczyną i kontynuowałem.

Po próbie Brandon zatrzymał nas na chwilę.
- Jutro idziemy całą grupą na spotkanie. Mamy zagrać na weselu i trzeba wszystko ustalić z panem młodym. - oznajmił.
- To o której mamy być? - wtrącił Eian, który już nieco znudzony, bawił się swoją bransoletką.
- Tak o piętnastej. - odpowiedział Hudson. - Możecie już iść. Pewnie macie jeszcze inne zajęcia. - dorzucił i odprowadził nas do drzwi.

Wróciłem do domu, a matka od wejścia zaczęła wypytywać mnie o szczegóły.
- Jak próba? Jacy oni są? Jest tam jakaś dziewczyna? - mama Micheale nadawała pytania tak szybko, że nie nadążałem odpowiadać.
- Wszystko dobrze. Sav i chłopacy są bardzo sympatyczni. Świetnie się z nimi pracuje. - usiadłem obok rodzicielki.
- A ładna ta Sav?
- Perfekcyjna... - rozmarzyłem się. Oczyma wyobraźni zobaczyłem jak zdejmuję z Savannah sukienkę, jak całuję jej usta... Ale to tylko marzenia. Savka jest za młoda. - Z resztą, jeszcze kiedyś ją poznasz. - dodałem i uśmiechnąłem się.

Wieczorem, gdy leżałem w łóżku, moja była dziewczyna Crystal przysłała mi SMS-a. Szybko go odczytałem: 'Przepraszam Lexiu. Jesteś dla mnie wszystkim. Kocham Cię nad życie. Wróć do mnie.'
Przez dłuższy moment zastanawiałem się co odpisać.
Była moją pierwszą poważną miłością. Byłem z nią przez ponad siedem lat. Zawsze szczęśliwi, zawsze razem... Tylko później, gdy w nasz związek zaczął się wtrącać jej były... Zaczęło się psuć. Po wielu kłótniach, po wielu przepłakanych nocach, zwyczajnie mnie zostawiła i wróciła do niego. Stała się kolejnym powodem mojej depresji.
'Wszystko co nas łączyło już się skończyło. Teraz kocham kogoś innego.' wystukałem i wysłałem.
Nie chcę znów cierpieć, nie chcę znów wyjść na idiotę...