*Brandon*
Następnego ranka spotkaliśmy się u Brennana. Jego brat Tyler wyjechał
na weekend z kumplami, więc mieliśmy cały dom dla siebie.
- A o to i skromna willa rodzeństwa Benko. - Bren pokazał nam średniej
wielkości dom, stojący w malowniczej okolicy drzew i krzewów.
- Przepięknie tu... - zachwyciła się Sav i oparła głowę o ramię Alexa.
- Rzeczywiście pięknie... - wtórował jej Eian. - A jakie rośliny tu
hodujecie?
- Róże, dalie, piwonie... - wskazał na poszczególne kwiaty ogrodowe. -
I nie Eian, nie hodujemy tutaj tego co myślisz..- dodał na koniec. - Może
wejdziemy do środka? - zaproponował.
Savannah ruszyła pierwsza, a za nią Alex i Eian. Ja i Bren weszliśmy
ostatni. Wnętrze było bogate, w doniczkach stały paprocie i orchidee, na
ścianach wisiały obrazy, meble były w nowoczesnym stylu.
- Tu jest jak w raju. - Savka rozglądała się po pomieszczeniu. - Jak
wezmę ślub to zamieszkam w takim albo jeszcze ładniejszym. - dodała, znacząco
patrząc na Flagstada.
- A ja być może zamieszkam tu. - objąłem Brennana ramieniem i
ucałowałem go w policzek.
Po próbie Brennan odczekał chwilę aż zostaliśmy sami.
- Mam niespodziankę. - rzucił i zawiązał mi na oczach swoją chustkę,
którą miał na szyi. - Daj mi dłoń. - delikatnie chwycił mnie za rękę.
Ruszyliśmy powoli. Zastanawiałem się co przygotował... Po Benko można
się wszystkiego spodziewać.
- I już. - oznajmił, gdy się zatrzymaliśmy i zdjął z moich oczu
przepaskę.
Ujrzałem całą ścianę obklejoną moimi zdjęciami. Stała przy niej półka
z kwiatami i zapalonymi świecami.
- Wow. To jest niesamowite, Bren. Dziękuję. - przytuliłem go mocno
mimo lekkiego zamieszania. Po raz pierwszy spotkałem się z czymś takim.
- Cieszę się, że Ci się podoba. Sporo czasu mi zajęło stworzenie tego
ołtarzyku ku twojej czci. - uśmiechnął się. - I wiem, że jest niesamowite...
Jak Ty... - czule pocałował moje usta.
- Ty też jesteś... - odwzajemniłem pocałunek.
Zaczęliśmy całować się coraz namiętniej. Dotknąłem jego włosów i
spojrzałem głęboko w oczy.
- Jesteś pewien? - spytałem.
- Yhy. - mruknął i wpił się w moje usta.
Skierowaliśmy się w stronę łóżka. Brennan położył się na nim i
przyciągnął mnie do siebie.
- Kocham Cię Brandon. Tak cholernie mocno Cię kocham. - wyszeptał.
- Ja Ciebie równie mocno. - odpowiedziałem mu i powolnym ruchem
pozbyłem się jego koszulki.
Benko ostrożnie rozpinał guziki od mojej koszuli, a ja bawiłem się pasemkiem jego włosów. Później zdjąłem mu spodnie i bieliznę, a on mi. Byliśmy wobec siebie czuli... Po tym co przeszedł... Nie chciałem by Bren się zraził... Tak bardzo mi na nim zależy... Jak na nikim innym wcześniej...
Benko ostrożnie rozpinał guziki od mojej koszuli, a ja bawiłem się pasemkiem jego włosów. Później zdjąłem mu spodnie i bieliznę, a on mi. Byliśmy wobec siebie czuli... Po tym co przeszedł... Nie chciałem by Bren się zraził... Tak bardzo mi na nim zależy... Jak na nikim innym wcześniej...
-------------------------------------
Witajcie serdecznie!
Uwielbiam ten rozdział, a w szczególności końcówkę - dlatego dedykuję go Rikeroholic (to ona podsunęła mi pomysł z ołtarzykiem).
Kto by pomyślał, że już za tydzień ponownie szkoła... Na pewno nie ja - ciągle żyjąca w świecie Fan Fiction ;)
Pozdrowionka i udanego ostatniego tygodnia odpoczynku (właściwie to do czwartku 1.09.) ;)
Ach, jak ja uwielbiam scenki z Brennanem i Brandonem!
OdpowiedzUsuńCzyż oni nie są dla siebie stworzeni? ;)
Pozdrawiam serdecznie i czekam na next (który po raz pierwszy od dłuższego czasu będzie komentowany z trasy):*