Ze specjalną dedykacją dla Rikeroholic <3 Jeden z naszych ulubionych.
*Brennan*
W nocy nie mogłem spać. Brandon cicho chrapał, wtulony w mój tors.
Spojrzałem na niego, odgarnąłem mu włosy z twarzy i ucałowałem go w czoło. Mój
kochany Brandonek... Cieszę się, że Bóg postawił go na mojej drodze. Zamknąłem
oczy i uśmiechnąłem się lekko. Przypomniałem sobie nasze cudne chwile od dnia,
w którym się poznaliśmy. Pierwszy pocałunek, pierwsza wspólna noc, pierwszy
koncert... To wszystko było takie magiczne. Poczułem się kochany, tak szczerze.
- Nie śpisz Bren? - usłyszałem głos ukochanego, więc otworzyłem
ponownie oczy.
- Jakoś nie umiem. Za dużo wrażeń w zbyt krótkim czasie. -
odpowiedziałem i obróciłem się na bok, by leżeć do niego twarzą.
- Spróbuj chociaż. Przytul się do mnie. - objął mnie delikatnie.
- Dziękuję, że jesteś. - złożyłem pocałunek na wysokości jego serca.
- To ja Ci dziękuję. Po raz pierwszy jestem szczęśliwy. - pocałował
mnie w czubek głowy. - Dobranoc skarbie. - szepnął mi do ucha.
- Dobranoc miśku. - odparłem i poprawiłem kołdrę.
Rankiem wstałem szybciej i zszedłem do stołówki. Wybrałem składniki na
śniadanko ze stołu szwedzkiego i przygotowałem posiłek dla siebie i Brandona,
który następnie zaniosłem do jego pokoju. Postawiłem tacę na rogu. Hudson tak
słodko spał, że postanowiłem go nie budzić. Po cichu wyszedłem na korytarz i
skierowałem się do Alexa. Chciałem z nim porozmawiać i przekonać, by wybrał się
dziś z nami na spacer i być może do domu jego dzieciństwa. Zapukałem lekko i
uchyliłem drzwi. Wsunąłem głowę w szparę i zobaczyłem jak Flagstad tuli do
siebie Savannah. Brandonowi by się to nie spodobało.
- Dzień dobry! - krzyknąłem i pewnym krokiem ruszyłem w głąb
pomieszczenia. - Jak się spało?
- Dobrze. - Alex rzucił krótko i naciągnął kołdrę tak, aby nikt nie
widział, że Sav jest przy nim.
- A co tam ukrywasz? Może siostrę Brandona? - zasugerowałem.
- No co Ty. Mam zakaz bycia z nią, tym bardziej sam na sam. - zaczął
się wykręcać.
- Wiedz, że i tak Brandon się dowie. Zaraz mu powiem. - oznajmiłem
stanowczo i wróciłem do pokoju mojego skarba.
- Ooo... Widzę, że przygotowałeś śniadanie. - chłopak uśmiechnął się
do mnie od wejścia.
- Tak. Specjalnie dla Ciebie. - usiadłem obok niego. - Ale nim
zaczniemy jeść, jest jedna sprawa. Byłem u Alexa. Spał z Savką.
- Co!? Zaraz mu pokażę! - zerwał się z łóżka i nie zwracając uwagi na
to, że jest prawie nagi wbiegł do pokoju gitarzysty. - Co to ma znaczyć!?
Zabiję Cię Flagstad! Zabiję! - darł się jak opętany. - Wstawaj Ty tchórzu!
Wstawaj! - chwycił stojąca na stoliku lampkę po winie.
- Brandon daj mi to wyjaśnić. - Alex ubrał pod kołdrą bieliznę i
stanął twarzą w twarz z Hudsonem.
- Nic mi nie tłumacz. Posłuchaj jedynie. Od teraz będziesz się trzymał
na przynajmniej metr odległości od Savci. Jest za młoda dla Ciebie.
- Ja próbowałem. To Sav przyszła do mnie. Nie prosiłem jej.
- Nie prosiłeś? Sama przyszła? - zaczął się wyśmiewać. - To mnie nie
interesuje. Savannah da Ci spokój, dopilnuję by Cię nie kusiła.
- Dość. - przerwałem im. - Alex odpuść sobie Sav, a Ty Brandon choć
już jeść. - objąłem go w pasie i pociągnąłem w stronę drzwi.
- Pożałujesz, że się w romans z moją siostrą wplątałeś. Pożałujesz. -
rzucił kieliszek w kierunku Flaggy'ego i wyszedł za mną. - Irytuje mnie ten
gościu. - dodał i poszliśmy.
Ostatnim czasem Brandon jest bardzo wybuchowy. Nie wiem czy to wina
sławy, trasy czy osobistych spraw... Ale mam zamiar się dowiedzieć i w miarę
swoich możliwości pomóc.
Oh, Brandon przecież oni są małżeństwem.
OdpowiedzUsuńAha, Ty nic nie wiesz...
Brennan nabroił. Mógł nic nie mówić...
Pozdrawiam i czekam na next!
P.S .Dziękuję za dedykację!