poniedziałek, 29 sierpnia 2016

Rozdział 14

*Brandon*

Następnego ranka spotkaliśmy się u Brennana. Jego brat Tyler wyjechał na weekend z kumplami, więc mieliśmy cały dom dla siebie.
- A o to i skromna willa rodzeństwa Benko. - Bren pokazał nam średniej wielkości dom, stojący w malowniczej okolicy drzew i krzewów.
- Przepięknie tu... - zachwyciła się Sav i oparła głowę o ramię Alexa.
- Rzeczywiście pięknie... - wtórował jej Eian. - A jakie rośliny tu hodujecie?
- Róże, dalie, piwonie... - wskazał na poszczególne kwiaty ogrodowe. - I nie Eian, nie hodujemy tutaj tego co myślisz..- dodał na koniec. - Może wejdziemy do środka? - zaproponował.
Savannah ruszyła pierwsza, a za nią Alex i Eian. Ja i Bren weszliśmy ostatni. Wnętrze było bogate, w doniczkach stały paprocie i orchidee, na ścianach wisiały obrazy, meble były w nowoczesnym stylu.
- Tu jest jak w raju. - Savka rozglądała się po pomieszczeniu. - Jak wezmę ślub to zamieszkam w takim albo jeszcze ładniejszym. - dodała, znacząco patrząc na Flagstada.
- A ja być może zamieszkam tu. - objąłem Brennana ramieniem i ucałowałem go w policzek.

Po próbie Brennan odczekał chwilę aż zostaliśmy sami.
- Mam niespodziankę. - rzucił i zawiązał mi na oczach swoją chustkę, którą miał na szyi. - Daj mi dłoń. - delikatnie chwycił mnie za rękę.
Ruszyliśmy powoli. Zastanawiałem się co przygotował... Po Benko można się wszystkiego spodziewać.
- I już. - oznajmił, gdy się zatrzymaliśmy i zdjął z moich oczu przepaskę.
Ujrzałem całą ścianę obklejoną moimi zdjęciami. Stała przy niej półka z kwiatami i zapalonymi świecami.
- Wow. To jest niesamowite, Bren. Dziękuję. - przytuliłem go mocno mimo lekkiego zamieszania. Po raz pierwszy spotkałem się z czymś takim.
- Cieszę się, że Ci się podoba. Sporo czasu mi zajęło stworzenie tego ołtarzyku ku twojej czci. - uśmiechnął się. - I wiem, że jest niesamowite... Jak Ty... - czule pocałował moje usta.
- Ty też jesteś... - odwzajemniłem pocałunek.
Zaczęliśmy całować się coraz namiętniej. Dotknąłem jego włosów i spojrzałem głęboko w oczy.
- Jesteś pewien? - spytałem.
- Yhy. - mruknął i wpił się w moje usta.
Skierowaliśmy się w stronę łóżka. Brennan położył się na nim i przyciągnął mnie do siebie.
- Kocham Cię Brandon. Tak cholernie mocno Cię kocham. - wyszeptał.
- Ja Ciebie równie mocno. - odpowiedziałem mu i powolnym ruchem pozbyłem się jego koszulki.
Benko ostrożnie rozpinał guziki od mojej koszuli, a ja bawiłem się pasemkiem jego włosów. Później zdjąłem mu spodnie i bieliznę, a on mi. Byliśmy wobec siebie czuli... Po tym co przeszedł... Nie chciałem by Bren się zraził... Tak bardzo mi na nim zależy... Jak na nikim innym wcześniej...

-------------------------------------
Witajcie serdecznie!
Uwielbiam ten rozdział, a w szczególności końcówkę - dlatego dedykuję go Rikeroholic (to ona podsunęła mi pomysł z ołtarzykiem).
Kto by pomyślał, że już za tydzień ponownie szkoła... Na pewno nie ja - ciągle żyjąca w świecie Fan Fiction ;)
Pozdrowionka i udanego ostatniego tygodnia odpoczynku (właściwie to do czwartku 1.09.) ;)

poniedziałek, 22 sierpnia 2016

Rozdział 13

*Eian*

Kolejna poranna pobudka. 7:10, a McNeely juz na nogach ~ po prostu cud. Zastanawiam się tylko czemu próby muszą być tak wcześnie? Brandon nie ma co robić?
Leniwie zwlokłem się z łóżka i udałem się do łazienki. Zimny prysznic na rozbudzenie to jest to czego potrzebowałem.
- Eian! Zaraz twoja banda znajomych wpadnie a tu taki bajzel! - brat wpadł do łazienki i nawrzeszczał na mnie.
- To Ty zrobiłeś wczoraj bałagan, nie ja. - broniłem się, ale i tak nie miało to sensu.
Naszą kłótnię przerwał dzwonek do drzwi.
- Ja otworzę. - zadeklarowałem i bez koszulki ruszyłem do drzwi. Gdy je otworzyłem zobaczyłem cały zespół. - Wejdźcie. Ja zaraz do Was dołączę. - oznajmiłem i poszedłem szybko się ogarnąć.

Po kwadransie dołączyłem do The Heirs i zaczęliśmy próbę. Cały czas zerkaliśmy na siebie z Savką. Może i coś kręci z Flagstadem, ale ja jestem pewien, że to ja, a nie Alex, wpadłem jej w oko.

Później nadszedł czas na obiad. Mój brat przygotował jakąś zupę, więc poczęstowałem znajomych tym.
- Nawet dobre. - rzucił Brennan, wiosłując łyżką w misce.
- No co Ty. To jest pyszne. - powiedział Brandon z pełną buzią.
- Cieszę się, że Wam smakuje. - uśmiechnąłem się do nich.

Po posiłku usiedliśmy w salonie i rozmawialiśmy na temat zbliżającej się trasy. Savannah uśmiechała się do Alexa, a mnie ukuła zazdrość.
Siostra Brandona jest taka piękna, utalentowana... Spodobała mi się od pierwszego wejrzenia. Tak bardzo chciałbym ją mieć... Teraz liczę tylko na to, że ona i Flagstad szybko przestaną ze sobą kręcić...
- Tak sobie pomyślałem, że spotkamy się jutro u Brennana na ostatnią próbę przed ślubem Rylanda... - odezwał się Brandon. - Tylko nie wiem czy on się zgodzi... I jego brat...
- Dla Ciebie wszystko, kochanie. - odparł Bren i cmoknął Hudsona w usta.
Zdziwiłem się bardzo. Brandon i Brennan razem? Ciekawe jakie jeszcze tajemnice skrywa The Heirs...


--------------------------------------
Witajcie serdecznie!
W piątek (19.08.) wystartował nowy blog, także z The Heirs.
Głównym bohaterem jest Alex - karawaniarz, który niespodziewanie znika.
Czy się znajdzie? Przeczytajcie sami...
Pozdrowionka i do napisania <3

poniedziałek, 15 sierpnia 2016

Rozdział 12

*Brennan*

Savannah poszła z Alexem do jego pokoju, a my biedni musieliśmy siedzieć w salonie i wysłuchać opowiadań pani Michaele Flagstad jakim to jej niedoszły mąż był chamem, a dzieci (z wyjątkiem 'Lexia') to tacy niewdzięcznicy... Okropne nudy.
Oparłem głowę na ramieniu Brandona, a ten najzwyczajniej w świecie splótł nasze palce. Podniosłem na niego wzrok, spojrzenia się spotkały i... Pocałował mnie. Brandon Hudson mnie pocałował! Nie pozostałem mu dłużny i odwzajemniłem całusa. Ta chwila mogłaby trwać wiecznie.

Gdy Savka i Flaggy wrócili do salonu, Eian oznajmił, że na nas już pora. Zostawiliśmy Alexa samego z mamą i we czwórkę pojechaliśmy do Hudsonów. Tam zjedliśmy szybką kolację (tak, straciliśmy tyle czasu) i wypiliśmy po piwku (Sav daliśmy soczek). McNeely zebrał się do siebie przed 23. Siedzieliśmy we trójkę.
- Savka, idź już spać. Jutro z rana próba u Eiana. - Brandon ewidentnie chciał pozbyć się siostry.
- No dobra. Niech Ci będzie. - niechętnie wstała z kanapy i poszła do swojego przytulnego pokoju, zwanego również 'Królestwem Savannah' lub najzwyczajniej sypialnią.
- I co Bren? Zostaliśmy sami... A ja mam tak wielką ochotę na Ciebie... - zmysłowo przeczesał włosy.
- Zgoda. - usiadłem mu na kolana i wpiłem się w jego usta.
Chłopak zdjął moją koszulkę, więc zrobiłem to samo z jego.
- Chodźmy do mnie. Savka czasami lubi chodzić w nocy po wodę do kuchni. - ukochany chwycił mnie za rękę, zabrał koszulki z podłogi i zaprowadził do sypialni.
Gdy byliśmy już w jego pokoju, pchnął mnie na łóżko, a sam nachylił się nade mną. Składał na moich ustach coraz namiętniejsze pocałunki, zdejmował ze mnie rzeczy. Ja robiłem to samo.

Pamiętam swój pierwszy raz. Był on z moją przyjaciółką na obozie. Z początku było naprawdę miło, ale gdy powiedziała mi, że to tylko po to by nie być jedyną dziewicą w klasie... Wszystko runęło. Zerwałem z nią kontakt i od tej pory nigdy tego nie zrobiłem...

- Wiesz co Brandon. Lepiej nie. - odsunąłem się od Hudsona i chwyciłem swoje bokserki, leżące na podłodze. - Przepraszam. - wstałem z łóżka i ubrałem bieliznę.
- Bren, zrobiłem coś nie tak, skarbie? - chłopak przytulił się do moich pleców.
- Nie. Ty robisz wszystko dobrze. To ze mną jest coś nie tak... - łzy zaczęły spływać mi po policzkach.
- Nie płacz, kochanie. - starł moje łzy i posadził z powrotem na łóżku. - Opowiedz mi wszystko, ze szczegółami. - poprosił, a ja po prostu otworzyłem się przed nim. Wiedziałem, że tylko na prawdzie zbudujemy silny i wieczny związek.

poniedziałek, 8 sierpnia 2016

Rozdział 11

*Alex*

Po śniadaniu w domu Hudsonów, udaliśmy się do mnie.
- Lexiu! Przyprowadziłeś znajomych! - moja matka od wejścia zaczęła nas ściskać. - O! Jaka Ty śliczniutka! - zachwyciła się Savką.
- Oh, dziękuję. - dziewczyna uśmiechnęła się uroczo, a jej policzki zrobiły się lekko różowawe.
- Mamo, nie zawstydzaj jej. - odezwałem się. -  A tak w ogóle... To jest Savannah, jej brat Brandon i nasi kumple Brennan i Eian. - przedstawiłem zespół.
- Miło poznać. Michaele Flagstad, mama tego słodziaka. - poczochrała mnie po włosach.
Kocham matkę, ale bez przesady. Zawsze się tak zachowuje, a potem się dziwi, że nie mam znajomych, a tym bardziej dziewczyny.
- Upiekę ciasteczka, a wy już idźcie zrobić tą swoją próbę. - oznajmiła i zniknęła w kuchni.
- To co? Zaczynamy próbę? - spytałem.
- Pewnie. Nie traćmy czasu. - Brandon objął Brennana ramieniem i ruszył w kierunku garażu.
- Ej! Instrumenty są w specjalnym pokoju. Chodźcie za mną. - zawołałem i zaprowadziłem ich do tzw. pokoju muzycznego.

Po próbie usiedliśmy w salonie z moją mamą, która przyniosła nam ciastka. Rozmawialiśmy trochę o naszej twórczości, a trochę moja matka nawijała o mnie.
- A mówiłam już jaki Alex był słodki jak szedł do pierwszej komunii? A jak kończył studia, jaki był dojrzały? - ciągnęła i ciągnęła.
- Sav, chodź ze mną. - szepnąłem dziewczynie na ucho.
Chwilę później siedzieliśmy w swoim pokoju. Chciałem sam jej opowiedzieć o swoich problemach z przeszłości, ale nieco później, więc zabrałem ją z dala od mamy.
- Witam w moim skromnym zakątku. - pokazałem dziewczynie pomieszczenie. - Usiądź. - wskazałem na łóżko. - Chcę Ci coś pokazać. - wziąłem gitarę stojąca obok okna. - To stary utwór mojej grupy, ale chciałem abyś go usłyszała. - poinformowałem ją i zagrałem pierwsze dzięki 'Fending For Yourself'. Savka uśmiechnęła się zachęcająco, więc zacząłem śpiewać.
- To jest niesamowite! - krzyknęła, gdy skończyłem. - Ty sam jesteś niesamowity. - dodała, ale po chwili spuściła głowę. - Znaczy się, jesteś dobrym muzykiem. - poprawiła się nieco zakłopotana.
- Dzięki. - usiadłem obok niej. - Powiesz mi coś więcej o sobie?
- Jasne. A później Ty coś o sobie? - położyła się na poduszki.
- Później, owszem. Na razie nie jestem jeszcze gotowy. - położyłem się tuż przy niej, a ona przytuliła do mnie swoją głowę.
- Kiedy byłam mała, Brandon zawsze mnie pilnował i do teraz tak mu zostało. - zaśmiała się uroczo. - Gdy byłam w związku z Rylandem, tak tym, którego poznaliśmy, myślałam, że to już związek na zawsze. Ale jak zwykle się myliłam... Nigdy mnie nie kochał, a mój brat uświadomił mi to dopiero niedawno. Byłam tak głupia, że przez trzy miesiące wyłam po rozstaniu z nim, nie jadłam, nie piłam, nawet nie spałam, a nie mówiąc już o opuszczaniu pokoju, gdzie panowała totalna ciemność, bo opuściłam rolety... - otworzyła się przede mną.
W tamtej chwili poczułem się wyjątkowo. Ledwo mnie znała, a tak mi ufała.
Objąłem dziewczynę mocniej i w skupieniu jej słuchałem.

poniedziałek, 1 sierpnia 2016

Rozdział 10

*Savannah*

Rano obudziłam się wtulona w Alexa. Rozejrzałam się wokół. Dom Lynchów, a ja byłam naga i leżałam z Flaggym w fotelu. Wstałam w pośpiechu, ubrałam bieliznę oraz koszulkę chłopaka i poszłam do kuchni. Doskonale pamiętałam, gdzie Ry chował tabletki na kaca. Otworzyłam szafkę, wyciągnęłam pudełko, a z niego jedną kapsułkę. Nalałam jeszcze wody do szklanki i połknęłam tabletkę.
- Savannah? - odwróciłam się i zobaczyłam panią Lynch. Była zdziwiona moim widokiem.
- Dzień dobry pani Lynch. - uśmiechnęłam się do niej.
- Co Ty tu robisz? W samej koszulce? - spytała.
- Nocowałam. Ross nas zaprosił. - oznajmiłam i naciągnęłam mocniej koszulkę Alexa.
- Aha. - mruknęła pod nosem i zaczęła szykować śniadanie dla swoich dzieci. Ja i zespół musimy zjeść u siebie.
Wróciłam do salonu i obudziłam Flaggy'ego. Oddałam mu koszulkę i oboje szybko się ubraliśmy. Dopiero wtedy szturnęłam Brandona, Brennana i Eiana. Zebraliśmy się w kilka minut i jeszcze nim Ryland wstał opuściliśmy ich mieszkanie.

Gdy Benko odwiózł nas do domu, przygotowałam tym głodomorom posiłek. Zrobiłam cały talerz kanapek z sałatą, serem, szynką, pomidorem i ogórkiem. Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść.
- Mmm... Dobre kanapki Savciu. - Alex pochwalił mnie. Zrobiło mi się ciepło na sercu. Lexiu mnie docenia...
- Dzięki. - posłałam mu promienny uśmiech.
- Nie zarywaj do mojej siostry. - Brandon rzucił pół żartem, pół serio i ugryzł kanapkę.
- Ja do niej nie zarywam. Wiem, że jest do mnie za młodziutka. - Flaggy spojrzał na mnie i mruknął okiem.
Ah Lexiu... Taki drobny flirt między przyjaciółmi to chyba nic złego? I zakazanego?
- Ale i tak wolę uprzedzić. - brat kontynuował. - Wiesz, Savka jest młoda i głupiutka. Nie chcę by cierpiała jak po rozstaniu z Rylandem... - opowiadał.
- Odrobina miłości odmieni twoje życie... - zacytował Brennan. - Bynajmniej tak mnie uczyli rodzice.
- Trochę narkotyków również. - dodał Eian, a my wszyscy na niego spojrzeliśmy. - Tak tylko mówię. Nie żebym sam ćpał. - wyparł się szybko.
- My Cię o nic nie osądzamy. To luźna rozmowa przy posiłku. - wtrąciłam się i wstałam by podać im herbaty.
Nigdy nie lubiłam kłótni, więc starałam się temu zapobiegać. I teraz właśnie tak było...