*Savannah*
(rok
później)
Dokładnie rok po urodzeniu Miguela wróciliśmy na scenę. Mały został z
moją mamą Saundrą i tatą Kenem za kulisami, a my wariowaliśmy jak dawniej.
Brennan z całym sercem grał na perkusji.
Eian z pasją pociągał struny basu.
Alex rytmicznie kiwał się z gitarą.
Brandon tańczył z gitarą i śpiewał.
A ja? Jak zwykle uderzałam tamburynkiem o biodro i śpiewałam swoje
części utworów.
Fani byli szczęśliwi i my też. Znów być na scenie... Brakowało mi
tego. Bardzo brakowało. To uczucie wolności, te koszule, frędzle przy ubraniach
falujące przy każdym ruchu... Bezcenne. Tak jak moja miłość do Alexa i nasz
mały skarbek, Miguel.
Po koncercie od razu przytuliłam synka, a Alex nas obu razem.
- Kocham Cię, mój szybujący wiewiórze. - pocałowałam go delikatnie.
- A ja Was, myszko. - ucałował Miguela w głowę, a następnie złączył
nasze usta w czułym pocałunku.
- Awww... Jaki słodki widok. Cała rodzina Flagstadów w komplecie. - zachwycił się Brandon.
- I urocza para Hudson. - odpowiedziałam mu i wtuliłam się jeszcze
mocniej w męża.
I tak właśnie będzie wyglądało nasze życie przez najbliższe kilka
miesięcy w trasie...
THE
END
----------------------------
Witajcie serdecznie w ten marcowy poranek.
Po niesamowitych 41 tygodniach "A little bit of love will change your life..." dobiegło końca. Dziękuję wszystkim co czytali.
Nigdy bym nie pomyślała, że ta historia aż tak odmieni moje życie. Może nie przez samo napisanie, ale przez publikację i osoby, które ją czytały. Przy rozdziale 24 wspominałam Wam już o mojej polonistce i Brandonie, którzy czytali skróconą wersję z dodatkowym 6 bohaterem - Danielem Davisem. Dzięki ich słowom znalazłam motywację (i wenę) do dalszej twórczości, tak więc...
Zapraszam serdecznie na nowy blog - "Mówiłaś kocham" jak zwykle o 8:00.
XOXO,
Wiki R5er
To już koniec!? Ojej... Piękne zakończenie. Zupełnie inne niż dla Brandona.
OdpowiedzUsuńMówiłaś kocham - już przeczytałam pierwszy.
Buziaczki :*