*Brandon*
(chwilę
wcześniej)
Wstałem za późno. Zdecydowanie za późno. Ale to tylko ja ~ dziesięć razy
zignorowałem budzik.
- Zrobisz mi kanapki? - spytała Savannah, gdy szykowałem własne
śniadanie.
- Oczywiście siostrzyczko. - uśmiechnąłem się do niej.
- Dziękuję. - cmoknęła mnie w policzek i poszła przebrać się ze
swojego szlafroczka i halki.
Od kiedy pamiętam byłem z nią bardzo zżyty. W dzieciństwie ja bawiłem
się z nią lalkami, a ona ze mną samochodzikami. W szkole, na przerwach
pilnowałem jej, dbałem o jej bezpieczeństwo. Sav zawsze była, jest i będzie
moją malutką siostrzyczką. Kocham ją nad życie. Jest jedyną kobietą, którą
kocham (może poza mamą), bo zauroczenie Brennanem... Bierze górę nad moim
umysłem. Ciekawe czy kiedyś go zdobędę...
Po kwadransie Savannah wróciła i razem zjedliśmy śniadanie.
- A przystojnych chłopaków zatrudniłeś? - wypytywała.
- I to bardzo, ale dla Ciebie są za starzy. - odpowiedziałem i
ugryzłem bułkę.
- No co Ty. Ryland był starszy o dwa lata i jakoś nie miałeś nic
przeciwko. - zrobiła smutną minę.
- Ale Lynche to nasi przyjaciele, więc się o nic nie martwiłem. -
spojrzałem na nią.
- Ale jednak złamał mi serce i będzie brał ślub z tą całą Daisy
Guttridge. - zacisnęła oczy by powstrzymać łzy.
- Przecież on Cię nawet nie kochał. To była plotka dla fanów, ale Ty
głupia musiałaś się zakochać! - podniosłem głos.
- Co? On mnie nie kochał? - pociągnęła nosem i wybiegła z kuchni.
- Co ja narobiłem? - spytałem się sam siebie.
Pozmywałem naczynia i ruszyłem do salonu. Chciałem usiąść na kanapę,
ale usłyszałem pukanie do drzwi. Otworzyłem je i ujrzałem trzech nowych
członków zespołu.
- Zapraszam. - przepuściłem ich w wejściu. - Savannah zaraz przyjdzie,
a ja zaprowadzę Was do naszej salki do prób. - ruszyłem przodem, a chłopacy za
mną. - Usiądźcie tutaj i zaczekajcie momencik. - oznajmiłem i ruszyłem po
siostrę.
Szczerość Brandona - bezcenna :)
OdpowiedzUsuńA my już wiemy, że to gej!
Pozdrawiam i czekam na next z Savi :*